Menu

Pasja Snowboardowa i Macierzyństwo. Bądź Szczęśliwa i Spełniona

Hejj!!

Pamiętasz czasy, kiedy całe dnie jeździłaś na rolkach, co wieczór byłaś w klubie, czy spędzałaś tygodnie na żaglach. Czasy, kiedy robiłaś co chciałaś, nie liczyłaś się z każdą minutą poświęconą na swoją pasję. Wycieczki rowerowe kilometrowymi trasami, spływy kajakowe, czy spędzanie całych godzin na stoku. To tylko przykłady pasji, jakie mają ludzie, którzy również zostali rodzicami.
Czy czas kiedy na teście pojawiają się dwie kreski i całe Twoje życie przewraca się o ponad 360 stopni każe Ci zrezygnować z tego co kochasz ? Czy Twoje życie musi być pozbawione pasji?




Zanim urodziłam pierwsze dziecko dużo pracowałam, spędzałam bardzo dużo czasu ze znajomymi, podróżowałam we własnym zakresie z przyjaciółką i jeździłam na desce.
Miłość do snowboardu odkryłam późno, bo w wieku około 14 lat. Od pierwszego ślizgu wiedziałam, że jazda na desce okaże się miłością tak ogromną jak do drugiej połówki. Tak też było, jest i będzie.
Na desce spędzałam każdą wolną chwilę. Będąc w liceum po szkole wracałam do domu brałam deskę i sru na stok. Weekendy spędzałam na stoku całe. Karnety pochłaniały wszystkie moje pieniądze, jednak pieniądze wydane na spełnianie swojej pasji są tego warte. Byłam samoukiem w zasadzie. Miałam w swoim życiu tylko 3 lekcje jazdy na desce. Nauczyłam się podstaw, jednak to jak teraz jeżdżę jest efektem mojej nauki. Próby, upadki, wypadki, złamania i nauka. To wszystko to pasja.

                        

Kiedy zaszłam w pierwszą ciążę odpuściłam sobie jazdę. Kiedy urodził się Kuba nie jeździłam w ogóle, ale to z  powodu tego, że nie otaczałam się ludźmi mającymi pasję i nie wiedziałam, że można macierzyństwo z jazdą połączyć. Nastał czas, kiedy to wróciłam do jazdy na ukochanej desce. Kuba miał wtedy 2 lata. Przyglądał mi się co robię. Oboje wtedy spędzaliśmy czas na oślej łączce.
Kuba zaczął spędzać zimy na stoku patrząc na mnie i innych. Widział ile radości daje mi poruszanie się na tym "parapecie".

Macierzyństwo nie pozbawia nas pasji. Wręcz przeciwnie możemy nasze dziecko też nią zarazić, czego to my jesteśmy ogromnym przykładem. Dzieci nas naśladują, podglądają i chcą robić to co my. Kuba dzięki temu, że widział jak ja jeżdżę odnosi snowboardowe sukcesu już w wieku 6 lat.


                      

Od czasu, kiedy zostałam mamą spędzam długie godziny na stoku. Przerwa na pizze i herbatę w barze, herbata w termosie i jazda :). Zrobiłam kurs motorowodny, by móc całą rodziną pływać czymś więcej niż tylko rowerkiem wodnym. Chodzę z synem na łyżwy, jeździmy wspólnie na rolkach, a mój mąż jeździ z nim na długie wyprawy rowerowe (ja takowych nie lubię). Wiadomo, że niemowlak trochę nas ogranicza, potrzebuje więcej naszego czasu, jednak nie zakazuje nam rezygnowania z pasji.

To wspaniałe uczucie, gdy z rana po śniadaniu w sobotę zamiast oglądać poranną bajkę widzicie ostry mróz na termometrze  i mimo to ubieracie buty snowboardowe, nakładacie krem z filtrem i ciśnienie na stok. To wspaniałe móc jeździć nie z koleżanką, a ze swoim dzieckiem. Widzieć jak sport, pasja to Twoja miłość, ale również i jego. To wspaniałe móc się realizować wspólnie.

W drugiej ciąży jeździłam na desce do 5 miesiąca za zgodą lekarza. To nie była jednak jazda taka jaką preferuję. Była to jazda z pasji i miłości tylko do deski. Powolniejsza od ślimaka, jednak zapięcie parapetu na nogach było tą chwilą wolności, chwilą życia i realizacji siebie.

                                      
                         

Macierzyństwo zmieniło moje nastawienie do jazdy na desce. Zanim zostałam mamą jeździłam jak szogun, wariatka, nie patrzyłam na konsekwencje, a prędkość była demonem
Na desce do tej pory złamałam i zwichnęłam rękę ( złamałam tuż przed maturą :)), prawie złamałam nos - oj krew się polała, stłukłam kolana, których siniaki były widoczne nawet pod rajstopami.
Wspomniane wypadki wcale mnie nie zniechęciły. Tym bardziej, że na nartach złamałam nogę, i to w drugim dniu koloni narciarskiej. Liczę się z tym, że za każdym razem, gdy idę na stok może stać się wypadek. Jednak to jest sport i trzeba się z tym liczyć. To czego mi brakuje teraz to czasów kiedy nie byłam jeszcze mamą. Gdy stoję na górze i przymierzam się do zjazdu zapala mi się czerwona lampka mówiąca: nie pędź tak, nie wariuj jak kiedyś, bo co zrobisz gdy się połamiesz.? Jesteś mamą i musisz zająć się dziećmi. Dlatego właśnie moja jazda obecnie jest bardziej stonowana, jednak nadal z ogromną miłością.

 

Nie pozbawiajmy naszego życia pasji. Czy to do deski, nart, malowania, czy żagli. Mamy prawo do pasji, a dzieci w żaden sposób tego nie zabierają. Warto zamiast rezygnować to pokazać im to, co nas interesuje, to co również poza nimi ważne jest w naszym życiu. Dzięki temu będziemy szczęśliwi i spełnieni. Nie będziemy mówić: "od kiedy  urodziłam dziecko to tylko obiadki, kupki, pieluszki i wizyty u lekarza". Możemy mówić: "od kiedy zostałam mamą mogę temu małemu człowiekowi pokazać, że życie to nie tylko przedszkole, komputer, tv, lecz pasja i wspólne zainteresowania". Nasze dziecko dzięki nam zainteresuje się czymś nowym, bo kto jak nie my ma mu pokazywać świat.














7 komentarzy:

  1. Nie ma rzeczy niemożliwych :) super!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie wyobrażam sobie życia bez moich pasji dlatego często zaszczepiłam je w moich synach

    OdpowiedzUsuń
  3. Pasja rodzica idzie czasami z pasjami dzieci w parze. Warto nie rezygnować z hobby

    OdpowiedzUsuń
  4. Super pasja! Nie ma jak aktywny wypoczynek

    OdpowiedzUsuń
  5. Najważniejsze to nie rezygnować ze swoich pasji.

    OdpowiedzUsuń
  6. zaczął się sezon zimowy, więc znowu będę podchodzić do tematu snowboardu (do tej pory tylko narty), czy dasz jakieś wskazówki dla początkującej snowboardzistki? jaka deska snowboardowa będzie najlepsza na początek, na co zwracać uwagę?

    OdpowiedzUsuń