Menu

Pierwsze domowe lekcje angielskiego...

                 

              W czasach podstawówki i gimnazjum angielski był dla mnie ogromnym wrogiem. Miałam ogromny żal do mamy, kiedy załatwiała mi korepetycje. Odbierałam to wtedy jakby chciała robić mi na złość, a było zupełnie przeciwnie. Dopiero kilka lat temu zrozumiałam to i Mamie podziękowałam.
Obecnie angielski jest dla mnie czymś co kocham, kocham ten język, uwielbiam się nim porozumiewać i żałuję, że nie mogłam chodzić do angielskiej szkoły. Mówię dobrze, lecz lata zaprzepaszczone przez moją głupotę dały się we znaki i nie mówię tak jak bym chciała. Szkolę się w domu robiąc różne ćwiczenia, oglądając filmy po angielsku i ....... bajki. Niestety brak funduszy nie pozwala mi na naukę w jakieś fajnej szkole językowej, no ale.... marzenie nie ucieknie :)
           Wiedząc jak ten język jest potrzebny w życiu Kubusiowi staram się go "wpajać" od małego. Od urodzenia mówię do niego prostymi zdaniami oraz wyrazy angielskie mieszam w zdaniu polskim.
Np. Kochanie mama idzie do KITCHEN zrobić Ci kakao. Oczywiście widzę , które wyrazy po angielsku Kuba zna i w tym momencie mówię po angielsku całe zdanie z tym wyrazem.
To był pierwszy sposób domowej nauki. Drugim sposobem w momencie, gdy Kubuś będzie umiał czytać okleję najważniejsze miejsca w domu nazwami po angielsku.
Innym sposobem jest nauka przez bajki. Mogę polecić wszystkie nowe wydania Myszki Miki. Lektor mówi wyraźnie ( oprócz Donalda ), bajki są długie, ciekawe. W momencie oglądania bajki poziom głosu ustawiam nieco głośniej, jak przy polskiej bajce. Liczę przez to na typowe osłuchanie z językiem. Kuba jest w stanie obejrzeć takiej bajki 40 minut. Oglądając wygląda jakby wszystko rozumiał. Oprócz tych wszystkich metod ogromną rolę ogrywa czytanie bajek. My czytamy bajki Rogera Hargreawesa. Napisane są prostym językiem, dodatkowo mają obrazki informujące o czym jest bajka oraz nie są długie. Kuba słucha jak mu czytam początkowo z zaciekawieniem, a później śmieje się jakbym czytała po chińsku. Gdy przeczytamy jedną stronę, która ma góra sześć zdań od razu tłumaczę to na polski. Tak na prawdę czytamy tą książkę dwa razy: po polsku i angielsku dla zrozumienia.
Ostatnim sposobem jakiego zaczęliśmy używać jest Kubusiowy prezent urodzinowy. Dziękujemy darczyńcy! :) Są to Wesołe Fasolki Bright Beans - pierwsze piosenki po angielsku. Kolekcja w świetnej walizeczce czterech płyt z czterema do nich kolorowankami. Każda kolorowanka odpowiada każdej płycie. Na każdym krążku jest około 10 piosenek z bardzo prostym tekstem, który przez cały czas się powtarza. Tekst ten jest również na kolorowance ze specjalnym obrazkiem do danej piosenki. Płyty te włączam Kubie przy zabawie, w samochodzie. Dzięki temu angielski towarzyszy mu cały czas. :)
Kubuś potrafi po angielsku się przedstawić, powiedzieć ile ma lat oraz zna już sporo słówek. Uważam, że jak na trzylatka to jest sukces.

 




 


 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz