Menu

Turcja Egejska - Kusadasi. Długo odwlekany wyjazd

Turcja... jak dla mnie kraj, który kojarzył się mi z hotelami all inclusive, dużą ilością jedzenia, alkoholu i zakupów. Wielu znajomych zachwalało ten kraj pod względem jakości hoteli, ale i widoków oraz tanich podróbek. Te atuty jednak za mną nie przemawiały. Po długich namowach dzieci postanowiliśmy skusić się i na własnych wakacjach poznać Turcję Egejską, a konkretnie Kusadasi.


Do tej pory na nasze rodzinne wakacje wybieraliśmy popularne kraje europejskie. Turcji byliśmy po prostu bardzo ciekawi. Wybraliśmy się pod koniec sierpnia/ początek września w rejony miasta Kusadasi na terenie Turcji Egejskiej. Był to idealny czas pod względem małej ilości turystów oraz cudownej pogody (było ciepło — idealnie pod względem wypoczynku i zwiedzania). Jako że uwielbiamy podróżować, poznawać nowe miejsca, kulturę to zwiedzanie miało dla nas ogromne znaczenie. Pamiętając jednak, że jesteśmy przede wszystkim na wakacjach z dziećmi, udało nam się połączyć poznawanie nowego kraju z odpoczynkiem. Dla każdego coś ciekawego. Jak spędziliśmy czas poza hotelem ?

1. Adaland wizyta w Delfinarium





Wizyta w delfinarium na niesamowitym pokazie lwów morskich i delfinów to była niespodzianka trzymana do samego końca, o której nasze dzieciaki nie miały zielonego pojęcia. Było to na pewno spełnienie marzeń z mojego dzieciństwa, ale i dla nich atrakcja, o której nawet nie śniły.
Sam pokaz trwał około godzinki. Na początek zaprezentowały się lwy morskie, a później trzy niesamowite delfinki. Pokaz był oszałamiający. Na koniec nie mogliśmy odmówić pamiątkowego zdjęcia z delfinem. Koszt wstępu to około 20 euro osoba dorosła / dziecko do 12 lat 10 euro/ zdjęcie z delfinem 15 euro. Zdjęcie jest w formie wydruku, ale i również wysłane na e-mail.

2. Jeep Safari po Parku Narodowym Dilek



Na tę wyprawę czekali w szczególności moi chłopcy, jednak okazała się ona niesamowita również i dla dziewczyn. Katarzynie uśmiech nie schodził z twarzy. Zaczynając, od początku. Kierowca jeepa odebrał nas z hotelu.

Zaczęliśmy od zwiedzania jaskini Zeusa. Jaskinia Zeusa w Kusadasi to naturalna jaskinia z krystalicznie czystym podziemnym jeziorem o słodko-słonym smaku, gdzie można się kąpać. Miejsce to zawdzięcza swoją nazwę mitom, według których w jaskini tej ukrywał się bóg Zeus, zwłaszcza przed gniewem brata Posejdona. Po wizycie w jaskini zaczęła się prawdziwa samochodowa przygoda po pięknych drogach Parku Narodowego Dilek. Piękne widoki egejskiego wybrzeża, ogrody pomarańczy, gaje oliwne i to wszystko na wysokości 800 m n.p.m. W trakcie jazdy jeepami fantastyczna atrakcja w postaci polewania się zimną wodą pomiędzy jeepami :) W słońcu była to fantastyczna chwila orzeźwienia.

3. Spacer po Kusadasi i zakupy ......



Przyszła pora na tureckie zakupy i spacer po urokliwym Kusadasi
. Mieszkaliśmy kilkanaście kilometrów od miasta, więc na początek musieliśmy ogarnąć transport. W Turcji popularnym transportem jest transfer z restauracji. Zamówiliśmy samochód z jednej z tureckich restauracji. O umówionej godzinie przyjechał do hotelu po nas kierowca, zawiózł do miasta, a na koniec odwiózł do hotelu. Jedynym wymogiem było zjedzenie obiadu w tej danej restauracji. Było to bardzo komfortowe od oszczędności na transporcie, po ustalony czas transferu i świetną komunikację. Dodatkowo dojechać do Kusadasi z hoteli poza miastem można taksówką w cenie około 15 euro lub tradycyjnym busikiem zwanym dolmuszem w cenie około 2 euro osoba. W busiku mówicie kierowcy, gdzie chcecie się udać. Trzeba jednak pamiętać, że jeżdżą one dosłownie, jak chcą.
W Kusadasi w pierwszej kolejności udaliśmy się do portu. Piękna promenada, widoki i świeże owoce morza na małych straganach. Warto udać się do napisu i zrobić tam pamiątkowe zdjęcie.
Nie mogliśmy również odpuścić "zakupów". Niestety dla mnie to nie była atrakcja a męka. Ciągłe zaczepianie Turków "dzień dobry, jak się masz, jurek ogórek" itp., narzucanie zakupów z ich strony, niekiedy nawet nerwowość. Jednak zdarzyli się również mili i wyrozumiali sprzedawcy. Z tej perspektywy jednak wiemy, że kupowanie kultowych podrób nie jest dla nas i nigdy nie będzie celem wyjazdów do Turcji. Miło jednak było poczuć czym, są te słynne zakupy.
Była jednak można powiedzieć "atrakcja", której w Turcji chcieliśmy zasmakować. Mianowicie mowa o Panu, który robi show nakładając lody. Kiedy spotkaliśmy go, dzieciaki pokazem były zachwycone.



Czy wrócimy do Turcji ? Oczywiście ! Byliśmy bardzo sceptycznie nastawieni, jednak widoki, jedzenie, cudowni ludzie sprawili, że zmieniliśmy zdanie i chętnie poznamy inne zakątki tego ogromnego kraju.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz