Menu

Żyj taj, jakby jutro miał się skończyć świat

Żyj tak, jakby jutro miał się skończyć świat..... Problemy w pracy, niegrzeczne dzieci, spalone ziemniaki, skisła zupa, tona prania, prasowania i ten kurz na meblach. To problemy życia codziennego u większości ludzi, które nie zawsze problemami powinny być. Mało osób żyje, odstawiając większość błahych problemów na bok i nie przejmując się nimi. Dużo osób nie potrafi negatywu zamienić w pozytyw i cieszyć się innymi rzeczami, które cieszyć powinny. Dużo osób nie potrafi w negatywnie znaleźć pozytyw - bo on w większości zawsze jest! Dużo osób nie widzi, dzisiejszym słońcem i brakiem deszczu na prawdę można się cieszyć i przyćmi to poranny negatyw np. spóźnienie do pracy, szkoły, czy za długi czas poświęcony skrobaniu szyb w samochodzie. :)

szczesliwa mama

 

Nie jest to post psychologiczny, bo psychologiem nie jestem. Nie jest to post naukowy, bo badań w tym kierunku nie robiła. Jest to post  życiowy o tym, jak zmieniłam nastawienie do życia i zaczęłam dostrzegać pozytywne rzeczy, które mnie otaczały, a ja ich nie widziałam. Martwiłam się dosłownie wszystkim, denerwowały mnie wszystkie negatywne rzeczy, którymi przejmowałam się do końca dnia, lub nawet kilka dni. Dużo przeszłam w życiu, śmierć rodziców, walka w sądzie o dziecko. To chyba te negatywne przeżycia pokazały, że każdy ma światełko w tunelu, które pokaże, że nasze jedyne życie może być wypełnione ciepłem i radością. Ciepłem i radością, które są podstawą każdego dnia, a rzeczy przykre i negatywne tylko dodatkiem, którego i tak nie możemy się pozbyć.
Kiedyś to ciepło i radość było dodatkiem.

Pewnego dnia, tak po prostu uświadomiłam sobie, że nie mogę przejmować się pierdołami. Zaczęłam żyć według własnego powiedzenia: "Jeżeli dziś jest  źle, to jutro będzie lepiej, zaś jeżeli dziś jest dobrze, to jutro będzie jeszcze lepiej". Zaczęłam też wierzyć, że jeżeli coś się przytrafia złego, czy dobrego, to tak po prostu musi być i trzeba to zaakceptować.

Codziennie w moim życiu dzieją się różne rzeczy, które mają powody do zmartwień. Tak było, jest i będzie. Ja tutaj przytoczę, tylko kilka przykładów.

polska blogerka
Jeżeli Twoje dziecko zapomni o klasówce, czy dostanie złą ocenę. Nie denerwujmy się, pomóżmy jemu i sobie poprawić ocenę lub nauczyć się na  klasówkę tyle ile damy radę.  Zapomniałeś? Trudno, ale postaraj się, może następnym razem zapisać w zeszycie, czy na tablicy korkowej. Dostałeś 1 ? Trudno, każdy ma prawo do złej oceny. Powiedz mi, z czego był sprawdzian, a pomogę Ci zrozumieć to, czego nie umiałeś i poprawisz ten sprawdzian. Czy to nie jest lepsze wyjście ?

Kiedy pewnego dnia spaliłam obiad to, zamiast się wkurzać, na siebie, a wiem, że ten gniew odebrałyby dzieci to, wzięłam telefon zamówiłam pizzę i zaczęłam się śmiać ze swojego spalonego obiadu.  Zapytałam co wolą.... spalone ziemniaki, czy pizzę? Okrzyk radości był niesamowity ! Pozwoliłam też dzieciom, by powiedziały, że jestem gapa zapominając dojrzeć obiad. Dzięki temu dzieci nie odczuły negatywnej, złej atmosfery, a ja szybko zapomniałam o złym uczuciu, które we mnie było.
Zawsze też w razie takich wypadków można zrobić na szybko naleśniki, czy wyciągnąć z zamrażarki frytki i zapiekanki. :)

Najgorsze jest niestety wtedy, kiedy te złe zdarzenia muszą pociągnąć za sobą finanse. Niedawno kupiłam sobie wymarzoną bluzę la mania. Są to dość kosztowne ubrania. Podczas pierwszego prania pralka zafarbowała moją jasną bluzę. Zrobiła ogromne dwie plamy. Byłam zła, smutna, popłakałam się. Próbowałam wszelkimi sposobami wyczyścić bluzę, jednak bez skutku. Co wtedy zrobić? Mogłam owszem pozwolić sobie na zmianę pralki i to też uczyniłam, bo owa pralka była stara i miała prawo do takiego psikusa, jednak mówię sobie co do tej bluzy: "Widocznie tak musiało być i muszę zaakceptować te dwie plamki". To, że cały czas bym przeżywała te plamy, nic by nie zmieniło, bo przecież im więcej bym się martwiła, to plamki by się i tak nie zmniejszały. Postanowiłam również odkładać drobne na nową bluzę - nie chodzi o to, by kupić od razu, ale w tym wszystkim jest teraz fajne to, że odkładam na nią jak za dawnych czasów na inne rzeczy.
Rekompensatą jest to, że teraz będę miała dwie. :)

Kiedy lecieliśmy do Hiszpanii, okazało się na lotnisku, że mój portfel został na szafce z butami
Mój mąż wiedząc, że ma zakręconą żonę zabrał mi kilka dni szybciej dowód. Gdybyśmy przeze mnie nie polecieli, owszem nie umiałabym się nie denerwować,  to jest już sprawa, która pociągnęłaby łzy, wulgaryzmy itp.

blog turystyczny
Kiedy spaliła się żarówka w łazience, nie denerwowałam się, bo tak najwyraźniej musiało być. Był to weekend, także pomogły latarki, a świeczki tylko dodały klimatu w kąpieli. Czy jest się tu czym denerwować i wkurzać? NIE! 2 dni bez światła można wytrzymać przecież, niż marudzić " kurde znowu się przepaliła żarówka..... a w domu nie ma zapasowej".
Szkoda nerwów na takie pierdoły. :)

Od kiedy zaczęłam odkładać problemy na bok, znajdować rozwiązania i przestałam się wkurzać, stałam się osobą spokojniejszą i dużo bardziej uśmiechniętą i zadowoloną. Dostrzegłam małe rzeczy, bardziej pożytecznie spędzam czas w domu. Góra prania do prania, czy prasowania nie jest straszna, jeżeli masz spędzić czas z dziećmi na dworze, czy wypić lampkę wina na tarasie z książką w ręku.


Ten kurz, który już zalega, szybciej będzie sprzątnięty, gdy posprzątasz go z pozytywnym nastawianiem i po wcześniejszym odpoczynku, czy zabawie z dziećmi. Dostrzegajmy te pozytywne rzeczy, bo życie mamy tylko jedno, a  czas biegnie jak szalony, a nie ciągnie się jak slow na go pro :) Denerwujmy się tylko wtedy, gdy sytuacja na prawdę na to pozwala. :) Dzięki zmianie wyglądam codziennie tak, jak na poniższym zdjęciu.

popularny blog

2 komentarze:

  1. słusznie, czasem nie warto się przejmować, stresować, zapracowywać. człowiek musi dać sobie prawo do popełniania błędów, czy zmiany decyzji. warto też zachować work-life balance i zadbać o odpoczynek nie tylko krótki w weekend, ale też ten dłuższy - urlopowy. ja zawsze wybieram się do hotelu z basenem by móc popływać, bo bardzo mnie to relaksuje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dawniej się sterowałam, wszystkim przejmowałam, byłam pełna lęku, jednak zdecydowałam się z tym walczyć dla swojego dobra :D zrobiłam przyspieszony kurs prawa jazdy, wyjechałam sama na wakacje bez planu, zmieniłam pracę :D oczywiście bałam się wsiadając do auta pierwszy raz czy na początku wyprawy, ale potem jest lepiej, zapewniam :D

    OdpowiedzUsuń